piątek, 12 kwietnia 2013

Prologue ♥.


Tytuł: Invisible Love
Autor: Natalia Gonerska (@Harlem_Harreh)
Na podstawie: Książka Louise Arnold – ''Niewidzialny Przyjaciel''
Gatunek: Fantastyka
Miejsce akcji: Londyn, Anglia
Czas akcji: XXI w.
Bohaterowie: Harry Styles, Louis Tomlinson, Jay Tomlinson, Oscar Ray, Amanda Jackson
Od Autorki: Piszę tego fanfic'a na podstawie książki, która opowiada o dwóch przyjaciołach. Nie przeczytałam tej książki do końca, ale postaram się ją dokończyć w wolnym czasie ;). Gdybym zrobiła tak samo jak w książce to to nie byłoby o gejach xdd Życzę miłego czytania ;)


Są duch, które świdrują człowieka na wylot gorejącymi oczami, potrząsając z brzękiem łańcuchami i przeraźliwe jęczą. Inne wyczyniają rozmaite brewerie, na przykład ukradkiem przestawiają meble i śmieją się w kułak na widok przestraszonych ludzkich twarzy. Niektóre duchy składają się z wieków łez, a spotkanie z nimi sprawia, że jeszcze wiele tygodni później czujesz rozpaczliwy smutek. Część z nich przypomina zwykłych ludzi, choć są może nieco przeźroczyste. A jeszcze inne, na przykład Harry Styles, wyglądają jak chmura bez wyraźnie zarysowanych konturów, niezbyt przypominają duchy. Trudno się ich bać lub też odczuwać z ich powodu jakiś wielki smutek. Duchu w rodzaju Harrego właściwie się nie zauważa.
„I to właśnie jest zdecydowanie niesprawiedliwe” - pomyślał sobie Harry
Sprawiedliwe czy nie, akurat tak się rzeczy miały i nic nie zapowiadało zmiany.
Świat się zmieniał, a jednak niektóre rzeczy pozostawały niezmienne. Ludzie jedli, spali i pracowali, duchy straszyły zawodziły i psociły, a Harry... No cóż, był Harrym i nie miał zbyt wiele do roboty.
Historia Harrego nie wydarzyła się dawno, dawno temu w dalekiej dolinie, tylko we wtrorek w Anglii, na parkowej ławeczce.
Dzień jest chłodny i wilgotny, a niebo szare i ciężkie od chmur grożących deszczem. To jeden z tych dni, w których słońce postanowiło odwiedzić znacznie ciekawsze miejsca niż zimne zamglone równiny Anglii.
Harry siedzi w parku na ławce, trzymając głowę w dłoniach i obserwując świat realny. Przygląda się ludziom z psami, grającymi w piłkę, jedzącymi kanapki i zajmującymi się tysiącem innych spraw. Ludzie nie widzą Stylesa, gdyż najczęściej nie mają umiejętności postrzegania duchów, ale nawet gdyby było inaczej, jest rzeczą wątpliwą, by ktoś się przestraszył. Może byłby zdumiony albo oszołomiony, ale z pewnością siebie nie czułby lęku. Harry po prostu nie sprawiał przerażającego wrażenia.
A więc nie porządny i dziwnie rozmyty Harry siedział sobie na ławce pewnego szaroburego dnia, czując się wprost żałośnie. Wierzcie bowiem, że prawdziwy problem – ta sprawa, przez którą otulał Hazzę wieczny cień smutku, a w jego wnętrzu tkwiła wielka kula rozpaczy – polegał na tym, iż duchy nie wiedziały właściwie, kim jest. Otóż istnieje więcej rodzajów duchów niż kolorów kredek w pudełku, a jednak Harry nie należał do żadnego z nich. Nie był wystarczająco przerażający jak na Wyjca ani nie dostatecznie psotny, by być Poltergeistem. Jak na Przyzywacza smutku był za mało melancholijny... Próbował różnych rzeczy, ale zawsze kończyło się to porażką. Dlatego po wielu stuleciach bezskutecznych starań Harry samotnie siedział na ławce z głową w dłoniach, obserwując świat dookoła. Był to dzień, w którym czuł się bardziej szaro niż zwykle, ponieważ uświadomił sobie straszną prawdę.
Zrozumiał, że nigdy nigdzie do niczego nie będzie pasował. Po latach niekończących się bezskutecznych usiłowań pojął, że czas się poddać.
Zaczął padać deszcz.
    - Życie jest niesprawiedliwe – westchnął Harry

1 komentarz:

  1. awwww ♥ boskie! cieszę się że dodałaś wcześniej :D już chcę następny ! :P

    OdpowiedzUsuń